Jerzy ugościł nas po królewsku. Pokoikiem, na który wchodzi się z ogromnego pełnego kwiatów tarasu. Typowymi hiszpańskimi jogurcikami z jajka. Internetem. Miękkim łóżkiem, w którym wreszcie dane było nam się wyspać. Ekspresową wycieczką krajoznawczą po Barcelonie. Darmową wizytą w akwarium, gdzie Jerzy pracuje. I zdjęciem z rekinem. Oraz radą, żeby pojechać do gejowskiego letniska Sitges. Tam miałyśmy być bezpieczne.