Co to była za noc. Koło nas gejostrada. Wyszli nocą na żer. Niczym zombie. Błądzili i wypatrywali. Dwóch się całowało, reszta zahipnotyzowana patrzyła. Mijali się, oglądali. Pieprzyli za leżakami. A były ich krocie. Muczos gejos.
Na szczęście z pociechą spadli nam z nieba dwaj chłopcy ze śpiworkami (dosłownie! skoczyli z murku, pod którym spałyśmy). Okazali się być z Polski i uciekać przed gejami. Daniel i Zbyszek rozłożyli się obok. Przy nas czuli się bezpiecznie:) Jeździli po Hiszpanii volzwagenem kwadratem z ekipą polskich zsynchronizowanych breakdansowców. Daniel był w podróży od 3 miesięcy, mówił coś o Meksyku, niestety nie dowiedziałyśmy się dużo więcej, bo gdy rano poszłyśmy się opalać, chłopcy przepadli. Geje czy barsiści? Czyja to sprawka?
DOPISEK Z 16.09.2007: Mam dziwne wrażenie, że Los daje nam jakieś znaki. Za często puszcza do nas ostatnio oko. W sobotę robiłyśmy na plaży w Wieliszewie summer end cośtam fest. Tłumy dzikie na plaży;), a nam się akurat zaczęła jakoś rozmowa z akurat tym, a nie innym chłopakiem. I tak się potoczyło: że mają volzvagena ogóra, że fajnie, że chcemy jechać do Norwegii za rok, że oni też, no to jedźmy razem, o jak fajnie podróżować, o gdzie byłyście, no Mediolan, Barcelona, a kiedy w tej Barcelonie i jak długo, no a co? no bo my tam jeździliśmy volzvagenem kwadratem w tym czasie, ojej jesteście tą ekipą polskich breaksensowców? i byliście w Sitges? i z Danielem i Zbyszkiem? Jesteście tymi dziewczynami, które uratowały Daniela i Zbyszka przed gejami? A Daniel tutaj dzisiaj z nami jest!....... Niesamowite. Kolejny raz przekonuje się, że świat jest mały. I kolejny raz czuję się, jak bohaterka filmów Zelenki. I tym razem wzięłam numer telefonu. Żeby niepotrzebnie nie obwiniać Bogu ducha winnych gejów i barsistów (tak, tak, barsiści też mogą być Bogu ducha winni!)
Dorzucam parę zdjęć z tego niesamowitego spotkania. Dosłownie parę.