Wczoraj tak pieknie w Budapeszcie rozpoczete urodziny Buczki dokonczylysmy w malej nadmorskiej knajpce w Varnie. Knajpka klimatem przypominajaca dawne ogrodki w Warszawie nad Wisla. My saczymy piwko Zagorka za 1 euro, obok gra bulgarska kapelka, a w oddali lsni dla nas wszystkimi swiatlami miasto. Vlad Palovnik - nasz 32-letni host - raczy nas opowiesciami o zywych kulturach bulgarskich jogurtowych bakterii, ktore sa tylko w Bulgarii. Przyjezdzaja tu hordy Japoncow, zeby robic na nich badania i wyhodowac takie same w podziemiach swojej wyspy. Ale nie daje rady. Takie zywe kultury sa tylko w Bulgarii. Vlado poza tym, ze ma 32-lata, zna wszystkie dowcipy o Hansie i Zydach, o Niemcu, Rusku i Bulgarze (ktory zawsze okazuje sie najsprytniejszy) oraz o ichniejszym Chucku Norrisie - obecnym merze Sofii.
http://en.wikipedia.org/wiki/Lactobacillus_bulgaricus
http://bg.wikipedia.org/wiki/Lactobacillus_bulgaricus
Dzisiaj spedzilysmy caly dzien na dzikiej plazy. Anka wyglada jak szwajcarska laciata krowa od tego bulgarskiego slonca. Bawilysmy sie w pierwszych odkrywcow i odkrywalysmy nowe gatunki zwierzat, takie jak martwe meduzy, kraby w muszlach i bez muszli oraz ryby podszywajace sie pod piasek. Jedna martwa meduze dla celow naukowych wysuszylysmy na patyku. Nic z niej nie zostalo. Nic. To przykre.
Ale polskie kroliki znad Rospudy i tak sa najsmieszniejsze, Szymus. Co po takiej meduzie, z ktorej nic na sloncu nie zostaje.