Geoblog.pl    Szakirr    Podróże    Ameryka Południowa 2010    Witaj, raju!
Zwiń mapę
2010
21
lip

Witaj, raju!

 
Brazylia
Brazylia, Trancoso
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11505 km
 
Trancoso to wedlug New York Timesa jedno z najpiekniejszych miejsc na Ziemi. I chociaz bylam tam tylko jedna noc, to miasto dalo mi poczuc wszystkie uroki I smutki bycia najpiekniejszym I przezyc wraz z nim cala game szargajacych nim emocji.

Moim hostem w Trancoso mial byc Fernando – piecdziesieciokilkuletni nauczyciel, jego syn Thiago, ich 3 psy i 3 konie. Wysylalam Fernandowi przez caly dzien smsy, ze sie zblizam, I nawet dostawalam raporty, ale na niewiele sie to zdalo, bop o 28-godzinnej drodze z Brasilii, autobusie miejskim, promie, autobusie do Trancoso, na przystanku nikt na mnie zgodnie z umowa nie czekal. Postanowilam zmierzyc sie z niedokladnie wytlumaczonym adresem sama. Ludzie, ktorych moglam spytac o droge, z kroku na krok pojawiali sie coraz rzadziej, podobnie jak swiatla oswietlajace mi droge I wszelkie oznaki zycia. Wlasciwa ulica byla juz calkowicie ciemna I w srodku lasu I nie bylo tam zywej duszy. Wiedzialam tylko, ze mam szukac malej czarnej bramy, ale kazda jedna pasowala tam do tego opisu. W tym momencie padla mi bateria w komorce. Nie przyszlo mi do glowy nic innego niz obchodzic wszystkich sasiadow wokol i pytac o ´Fernando, El profesor´. Sasiedzi nie kwapili sie z wychodzeniem, bo domy mieli w burym lesie, a nie przy furtce. Na szczescie, Brazylia to nie nieczule Niemcy i ludzie znaja swoich sasiadow, wiec w koncu – pó portugalsku, bo po portugalsku – ktos skierowal mnie we wlasciwe miejsce.

Dom Fernanda jak przystalo na jego rajskie polozenie rowniez byl rajski. Polozony w gestym tropikalnym lesie, miedzy drzewami bananowca, z przemykajacymi gdzies pomiedzy koniami i z najpiekniejszym salonem, ktorego dachem byly wysokie drzewa i gwiazdy. Do domu prowadzily dlugie schody w dol, przez puszcze, oswietlone malymi lampkami. Schodzac tam czulam sie jak Alicja w Krainie Czarow. I to, co zastalam na dole, to faktycznie byla kraina czarow. Syn Fernandacaly czas lezal w hamaku, palil papierosy i majaczyl o mnie o tym, ze na swiecie jest ´machine program´, w ktorym jest da Vinci i Newton i wampiry z Pensylwanii, ze ten swiat nie jest realny i ze mozna wybrac miedzy czerwona i niebieska tabletka. I wtedy umierasz. Pod nim bialy pies wsciekle rzucal sie, warczal i gryzl czarne psy. Za chwile zas psy lezaly kolo siebie, przytulaly i bawily jak gdyby nigdy nic. I Fernando, ktory jakby udawal, ze nic sie nie dzieje, ze swoim filozoficznym podejsciem do zycia. Gdyby nie dwie brazylijskie couchsurferki, ktore symultanicznie goscil Fernando, to bym totalnie odleciala, zatracila sie w krainie czarow i dala sie wciagnac w dyskusje o diable, systemie i calej reszcie.

Po przygotowanej przez Fernanda na prowizorycznym grilu skleconym z dwoch cegiek ruszylismy na podboj Quadrado - glownego placu w Trancoso. Ale jak przyslalo na raj, ten plac to nie jest zwykly plac. Tylko plac niezwykly. Niezwykly dlatego, ze nie jest wybetonowany tylko w trawie i ze nie ma oswietlenia, jedyne swiatla to malutkie lampki z polozonych wokol kolorowych domkow. Wszystko zwienczone jest kilkusetletnim kosciolkiem, a za kosciolkiem oceanem. Zatrzymalismy sie tam pod malym wozkiem z caipirinha, pierwszy raz zobaczylam na ile przepysznych sposobow mozna je zrobic. Padal cieply letni deszcz, my ledwo krylismy sie pod malym wozkowym daszkiem i gadalismy ze sprzedawca. A potem ruszylysmy w tango. A raczej w sambe i w lambade. Bo okolice Porto Seguro wlasnie sa ojczyzna lambady. Chociaz mgr Poweska mowi, ze Boliwia. Ale tu oczywiscie nie mozna propagowac tej wersji. Poznalam i obtanczylam chyba cale Trancoso, a im dalej w noc tym mniej deptalam moim lambadowym nauczycielom po palcach. Wypilam nieprzyzwoicie duzo alkoholu, ale te brazylijskie cienkasy i tak nie sa w stanie zlamac mojej mocnej polskiej glowy. Wrocilysmy do domu o godzinie, o ktorej w tym czasie w Polsce juz na dobre trwal dzien. I dziewczyny powiedzialy, ze nie moga mnie tu zostawic na pastwe krainy czarow i mam jechac z nimi. A ze maja samoloty do domu tak samo jak ja w niedziele z Salvadoru, to uznalam to za pyszny pomysl. Poza tym fajne z nich laski.

Kiedys jeszcze tam przyjade. Poznac lepiej Fernanda i zapytac dokladniej, co takiego jest w Trancoso, w Bahii i w Brazylii, ze z calego swiata wybral wlasnie to miejsce na swoj dom. Poznac historie Thiago i przez chwile odleciec na falach jego narkotycznych historii. Polezec w hamaku pod dachem z wysokich drzew i gwiazd. Kiedys jeszcze tam przyjade.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Adam
Adam - 2010-07-21 09:09
Trzymaj się, powodzenia!
 
sorka
sorka - 2010-07-21 19:54
Miłego zwiedzania Trancoso.Czekam na opis tego wyjątkowego z pewnością miejsca.
 
 
Szakirr
Aleksandra S.
zwiedziła 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 103 wpisy103 67 komentarzy67 893 zdjęcia893 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
05.07.2010 - 25.07.2010