Dzień hojności dla Oli i Buczki:
- Anglik z Manchesteru, którego english is too english, młody rozpuszczony bogaty chłopak, kierowca wyścigowy, prywatnie alkoholik --- częstował nas podręcznym winem
- Niemiec, prywatnie gej, tymczasowo Austriak, z tirem obklejonym gejowskimi flagami i kopulującymi łosiami, a przy szybie z kaczuszką w kostiumie kąpielowym w kolorach gejowskich --- 4 cole, 5 brzoskwiń prosto z drzewa, niemieckie piwo, ser a la valbon, puszka ryb, jogurt, 3 pomidory, 2 aspiryny, chciał nam nawet dać okładkę płyty Il Divo, bo powiedziałyśmy, że tenorzy są przystojni
- Bułgar -- 2 kanapki ze stacji we Francji, musiały kosztować fortunę. I nocleg. W tirze.