Rano zaczepiłyśmy na parkingu dwóch chłopaków z Polski: Roberta i Andrzeja. Dowiedziałyśmy się, że jedziemy tirem do Legionowa przez Anglię.
Dzień spędzony na typowo tirowych rozrywkach: połowie dnia na rozładunku, połowie na załadunku, staniu w korku w Lyonie, graniu w tysiąca, czytaniu ckmów, słuchaniu manieczek i disco polo ("Jesteś piękna jak milion dolarów"), prysznicu na stacji Shella i piciu francuskiego wina z paki innego tira.