Wsiadamy w pociąg do Warszawy. Buczka wysiada w Chotomowie, pożegnanie jest naprawdę ckliwe i trudne. Ja ledwo wyrabiam się na ostatni autobus do Kozienic. Ma kierunek na Bieszczady, wszystkie bilety wyprzedane, a kierowca na stojąco nie chce brać. Postanawiam wzruszyć go moją historią. Siadam na rozkładanym krzesełku przy kierowcy i opowiadam o naszym tripie.